
Publikacje: Rozważania o adopcji...
Być i nie być rodzicem
Słowa takie jak „urodzić” czy też „rodzenie”, stanowią źródłosłów wyrazu „rodzic”. Bycie rodzicem więc - na poziomie języka - wiąże się z rodzeniem. Jeśli chodzi o rodziców biologicznych słowo to oddaje rzeczywistość obiektywną, jaką jest urodzenie przez matkę dziecka.
W przypadku rodziców adopcyjnych słowo „rodzic” nie oddaje rzeczywistości zewnętrznej, matka adopcyjna bowiem nie rodzi swego dziecka. Kluczową sprawą jest tu zrozumienie doświadczenia psychicznego rodziców adopcyjnych oraz odpowiedź na pytanie, czy nie rodząc swego dziecka można być rodzicem na płaszczyźnie psychicznej? Ważne wydaje się również pytanie, czy będąc rodzicem obiektywnie można nie być nim na płaszczyźnie psychicznej?
Wracając do zacytowanego na wstępie fragmentu wywiadu, można powiedzieć, że z punktu widzenia self, sensem słów „jakby się miało własne dziecko”, czy też „jakbyś w ciążę zaszła” jest doświadczanie siebie jako rodzica na poziomie psychicznym, przy jednoczesnym poczuciu nie bycia rodzicem na poziomie obiektywnym. Dodatkowym elementem wzmagającym złożoność tej sytuacji jest używanie na określenie siebie słowa „rodzic”, które nie jest zgodne z rzeczywistością obiektywną (dziecko nie zostało przez matkę urodzone).
Podsumowując - rodzic adopcyjny jest rodzicem dziecka (na poziomie subiektywnym) i jednocześnie nie jest (obiektywnie), określa zaś siebie mianem , które nie odzwierciedla rzeczywistości zewnętrznej a jedynie subiektywną. Tak moim zdaniem (i w zgodzie z metodologią kliniczną proponowaną przez Zalewską (Zalewska, op.cit.)) zinterpretować można słowa - być „jakby” rodzicem.
Słowa takie jak „urodzić” czy też „rodzenie”, stanowią źródłosłów wyrazu „rodzic”. Bycie rodzicem więc - na poziomie języka - wiąże się z rodzeniem. Jeśli chodzi o rodziców biologicznych słowo to oddaje rzeczywistość obiektywną, jaką jest urodzenie przez matkę dziecka.
W przypadku rodziców adopcyjnych słowo „rodzic” nie oddaje rzeczywistości zewnętrznej, matka adopcyjna bowiem nie rodzi swego dziecka. Kluczową sprawą jest tu zrozumienie doświadczenia psychicznego rodziców adopcyjnych oraz odpowiedź na pytanie, czy nie rodząc swego dziecka można być rodzicem na płaszczyźnie psychicznej? Ważne wydaje się również pytanie, czy będąc rodzicem obiektywnie można nie być nim na płaszczyźnie psychicznej?
Wracając do zacytowanego na wstępie fragmentu wywiadu, można powiedzieć, że z punktu widzenia self, sensem słów „jakby się miało własne dziecko”, czy też „jakbyś w ciążę zaszła” jest doświadczanie siebie jako rodzica na poziomie psychicznym, przy jednoczesnym poczuciu nie bycia rodzicem na poziomie obiektywnym. Dodatkowym elementem wzmagającym złożoność tej sytuacji jest używanie na określenie siebie słowa „rodzic”, które nie jest zgodne z rzeczywistością obiektywną (dziecko nie zostało przez matkę urodzone).
Podsumowując - rodzic adopcyjny jest rodzicem dziecka (na poziomie subiektywnym) i jednocześnie nie jest (obiektywnie), określa zaś siebie mianem , które nie odzwierciedla rzeczywistości zewnętrznej a jedynie subiektywną. Tak moim zdaniem (i w zgodzie z metodologią kliniczną proponowaną przez Zalewską (Zalewska, op.cit.)) zinterpretować można słowa - być „jakby” rodzicem.
Ostatecznie
można więc powiedzieć, że tożsamość rodzicielską rodziców adopcyjnych
tworzy poczucie bycia rodzicem dziecka, którego rodzicem się nie jest.pasting
Problem pochodzenia dziecka, lub inaczej: „Skąd mam dziecko?”
W tym miejscu znów chciałbym posłużyć się fragmentem wypowiedzi rodzica adopcyjnego:
„Problemem bylo jak Agnieszce o tym powiedzieć, żeby w miare naturalnie to przyjęła, że właśnie tą drogą również te dzieci się pojawiają, nie tylko muszą być z brzuszka, ale mogą też być z serduszka.
W tych słowach znów pojawia się próba poradzenia sobie ze złożonością „być i nie być” rodzicem. Wyrażenie „nie tylko muszą być z brzuszka” zinterpretowałbym jako opis rzeczywistości zewnętrznej - urodzenia dziecka, natomiast słowa „mogą być też z serduszka” jako wyraz psychicznego doświadczania bycia rodzicem. Obydwie te możliwości traktowane są jako rozłączne: można albo mieć dziecko „z brzuszka”, albo „z serduszka”; w doświadczeniu tego rodzica posiadanie dziecka i „z brzuszka” i „z serduszka” nie pojawia się.
W tym miejscu znów chciałbym posłużyć się fragmentem wypowiedzi rodzica adopcyjnego:
„Problemem bylo jak Agnieszce o tym powiedzieć, żeby w miare naturalnie to przyjęła, że właśnie tą drogą również te dzieci się pojawiają, nie tylko muszą być z brzuszka, ale mogą też być z serduszka.
W tych słowach znów pojawia się próba poradzenia sobie ze złożonością „być i nie być” rodzicem. Wyrażenie „nie tylko muszą być z brzuszka” zinterpretowałbym jako opis rzeczywistości zewnętrznej - urodzenia dziecka, natomiast słowa „mogą być też z serduszka” jako wyraz psychicznego doświadczania bycia rodzicem. Obydwie te możliwości traktowane są jako rozłączne: można albo mieć dziecko „z brzuszka”, albo „z serduszka”; w doświadczeniu tego rodzica posiadanie dziecka i „z brzuszka” i „z serduszka” nie pojawia się.
Rafał Milewski
Gabinet Psychterapii
ul. Dygasińskiego 48Gabinet Psychterapii
(okolice placu Wilsona)
01-603 Warszawa-Żoliborz
tel. 607 149 513
gabinet@gabinet-psychoterapii.waw.pl