Psychoterapia

Publikacje: Portfel na kozetce

RBiznes – magazyn o finanasach i nie tylko dla klientów Raiffeisen Bank Polska nr 8 (23), 2011

Portfel na kozetce

Spowalniająca gospodarka, coraz gorsze wiadomości z Europy, zapowiadane przez rząd oszczędności, jak sobie radzić ze stresem związanym z kryzysem finansowym?

Z Rafałem Milewskim psychoterapeutą psychoanalitycznym rozmawia Maria Cywińska
Czy kryzys finansowy jest obecny również na terapii? Czy zauważyłeś, że ludzie więcej o tym mówią?
W terapii małżeńskiej to się zdarza. Ale nie jako centralny problem, z którym zmaga się para  a raczej jako argument w kłótni – „a nie mówiłam ci żeby brać kredyt w złotówkach!”. Argument, z którego chętnie robi się pałkę do łupania współmałżonka po głowie. Od jakiegoś czasu zdarza się, że pary skarżą się na używanie tego typu ciosów w kłótniach. W psychoterapiach indywidualnych w tym momencie to się nie pokazuje.

Co można doradzić osobom zestresowanym z powodu mniej lub bardziej realnego kryzysu? 

Trzeba powiedzieć żeby uważali na regresję. W sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa,  a kryzys finansowy tym jest, mamy skłonność do wyciągania z szafy naszej psychiki wczesnodziecięcych zachowań. Na przykład na zagrożenie reagujemy chowaniem głowy w piasek – nie patrz na notowania, nie sprawdzaj wskaźników, idź się napij, znieczul się prochami, balanguj-imprezuj, nie myśl o tym, odetnij emocje – odkurzamy wtedy w sobie przestraszone dziecko, które zamykało oczy i myślało że go nie ma lub że zagrożenie znika wraz zamknięciem powiek. Albo sekwencja - najpierw nerwowe ruchy, miotanie się, a potem reakcja bezradności – przekonanie, że nic się nie da zrobić; przypomina dziecko które strasznie chce lizaka, najpierw walczy, krzyczy, rzuca się na ziemie, robi sceny, kiedy jest frustrowane i  nie może zaspokoić swojego pragnienia, popada w apatię i przekonanie, że nie warto walczyć. Inne zachowania podobne do wczesnodziecięcych to poszukiwanie kogoś kto mnie ochroni (np. pomoc rodziców),  wiara w cuda – zagram na wyścigach, obstawię w totolotka, uciekanie się do magicznych praktyk i rytuałów – wróżka powie mi co mam zrobić, uciekanie w świat omnipotentnych fantazji, to znaczy snów o własnej potędze - gdzie mam mnóstwo pieniędzy i na wszystko mnie stać.

O ile  w jakiś sposób sięganie do dziecięcych zachowań czy emocji jest naturalne, o tyle warto chyba uświadomić sobie, że dziecko nie jest w stanie samo zmierzyć się z kryzysem. Potrzebny jest dorosły, który obłaskawi swój lęk i uruchomi strategie walki z kryzysem oraz odgrzebie w sobie zasoby wytrwałości i odporności na frustrację , bo walka z kryzysem może długo nie przynosić rozwiązania. Jeśli nie możemy sami uruchomić w sobie dorosłej części – pora na kontakt ze specjalistą, spróbowanie psychoterapii indywidualnej.

Jacy ludzie są bardziej narażeni na przeżywanie stresu? In general, czy ktoś jest bardziej predestynowany do stresowania się? Jakieś cechy osobowości?

Zacznę od tego że wydaje mi się, że stres jest dość nieprecyzyjną nazwą. Dostrzegam obecnie taką tendencję w psychoterapii by nie precyzować różnego rodzaju napięć, które przeżywają ludzie i określać je wspólną kategorią – stres. Myślę, że jest to podobne do strategii „głowa w piasek” to znaczy jak czegoś nie nazwiemy to tego nie ma. Uczucia lęku można zbagatelizować i powiedzieć – „aaa tam, stresujesz się”, albo „no tak to stres, to zwykły stres” i pobiec do apteki po sto dwadzieścia cudotwórczych preparatów. To niebezpieczne i nieskuteczne bo nie wiedząc co się z nami dzieje, nie możemy właściwie zareagować.
Wracając do Twojego pytania – chodzi o dwie kategorie ludzi. Pierwsza to osoby, które nie nauczyły się w kontakcie ze swoimi rodzicami obchodzenia się ze swoimi emocjami – doświadczania ich w sobie, określania jakie emocje przeżywają i z czym one się wiążą, wyrażania ich i komunikowania ich czyli zdrowego dla nich radzenia sobie z uczuciami. Druga kategoria   to osoby o nadmiernie rozwiniętym i krytycznym obszarze osobowości, który w psychoterapii psychoanalitycznej nazywa się superego – czyli część nas odpowiedzialna za ocenę nas, ocenę czy spełniamy wymagania i oczekiwania stawiane przez samych siebie, wreszcie za krytykę czasem nieadekwatną i wrogą. Takie osoby są wiecznie niezadowolone z siebie a w sytuacji kryzysowej zamiast uruchomić wewnętrzną opiekę i troskę nad sobą, bombardują się tekstami „nie radzę sobie”, „jestem beznadziejny”, „nie nadaję się”, „to się musi źle skończyć”, „to kara za moje złe działania”. To niestety jest droga do depresji.

Jakie mogą być objawy stresu?
 

Zacznijmy od lęku. Najpopularniejszym objawem i od niego zwykle się zaczyna – są zaburzenia snu, dalej idą zaburzenia koncentracji i uwagi zapominanie o spotkaniach, rzeczach, datach, skupienie tylko na źródle lęku. Niektórzy gorzej radzący sobie z emocjami zamieniają stany psychiczne na objawy fizyczne – bóle – najczęściej głowy, brzucha, stawów, czasem odczucia zimna itp.
Potem mamy próby uporania się z lękiem - tu mamy pełną paletę reakcji, o których wspominałem; picie, tabletki uspokajające wszelkiej maści, narkotyki, zdezorganizowane kompulsywne reakcje „żeby zapomnieć” – imprezy, rozhamowanie seksualne czyli połączenie Mardi gras z tańcem na Titanicu. W tej fazie mogą tez występować konstruktywne próby rozwiązania sytuacji, a więc walka z kryzysem.

Z czasem zasoby emocjonalne – cierpliwość, odporność na frustrację, wyczerpują się i jak złodziej w nocy zakrada się apatia i depresja – niechęć do wstania z łóżka, przekonanie o beznadziejności sytuacji i barku wyjścia z niej, przekonanie o własnej winie i poczucie niskiej wartości, dewaluowanie siebie, zamkniecie w domu, ograniczenie kontaktów, odcięcie od emocji, myśli samobójcze. To najbardziej niebezpieczna faza bo nie jest możliwa praca czy jej szukanie czyli poszukiwanie konstruktywnego wyjścia z sytuacji.
Mamy więc sekwencję reakcji – najpierw lęk (to kluczowe słowo, polecam je Twojej uwadze), potem próby uporania się z lękiem (do nich należą próby rozwiązania kryzysowej sytuacji) a na końcu bezradność i depresja.

Czy w okresie kryzysu jest więcej depresji czy też raczej ludzie się spinają, a depresje przychodzą dopiero w okresie rozprężenia?

Pokazana wyżej sekwencja reakcji emocjonalnych jest w miarę uniwersalna dla każdego – bo pochodzi z wczesnych relacji z matką i wczesnych reakcji na zagrożenie. Różnice mogą występować w długości fazy walki, którą nazywasz spinaniem się i szybkości pojawienia odczucia bezradności a potem rozwinięcia się depresji. Są ludzie którzy prawie nie walczą , a dokładniej walka odbywa się śladowo w ich wyobrażeniach i można powiedzieć, że od razu rozwijają depresję, są też tacy, których na wejściu paraliżuje lęk i nie są w stanie przejść do konstruktywnych form uporania się z sytuacją zagrożenia i fiksują się na uporaniu się z lękiem zamiast z tym co on sygnalizuje. Na szczęście chyba większość z nas rozwija rożne strategie walki z kryzysem, które w końcu doprowadzają do rozwiązania problemu i usunięcia lęku.

Czy istnieje coś takiego jak uzależnienie od wskaźników finansowych? Czym się to objawia?

Uzależnić się można od wszystkiego, jeśli się ma do tego predyspozycje, zarówno od jedzenia sera jak i od rzucania strzałkami do tarczy. Myślę, że większe ryzyko uzależnienia jest dla ludzi którzy przez obserwację wskaźników finansowych dostarczają sobie pozytywnych emocji, czyli w ten sposób radzą sobie ze stanami depresyjnymi – np dodają sobie adrenaliny związanej z ryzykiem lub poczucia omnipotencji i wielkości przy pomyślnej transakcji. Wtedy ta obserwacja wskaźników zamienia się w zwykły hazard, a to jedna z najbardziej uzależniających używek. Mniejsze zagrożenie uzależnieniem widzę dla ludzi, którzy poprzez obserwację wskaźników próbują zredukować swój lęk. Dla nich powrót do sytuacji sprzed kryzysu , czyli ustanie lęku jest wystarczająco satysfakcjonujące. Oczywiście nie ma mowy o uzależnieniu fizycznym tak jak w przypadku substancji psychoaktywnych, chodzi tu raczej o uzależnienie psychiczne.

Niektórzy mówią: nie czytaj tych wskaźników, nie sprawdzaj kursów codziennie!  Ale czy to nie jest rodzaj ucieczki przed problemami?

Tak, to jedna z reakcji lękowych, wspomniana strategia „głowa w piasek” A w kryzysie lepiej być przytomnym. Zawsze jest też pytanie czemu służy to sprawdzanie. Niektórzy mogą odnajdować rodzaj przewrotnej przyjemności w tym, że jest gorzej i mogą i się skarżyć na kryzys, na bankierów z Lehman Brothers czy spisek Goldman Sachs, na Kaczyńskiego, Tuska czy kogokolwiek, mogą pielęgnować w sobie poczucie krzywdy. Inni, znów jak dzieci czy miłośnicy horrorów mogą lubić się bać i przeżywać niepokój przed spojrzenie w ekran komputera. Ale generalnie doradzam przytomność.

A zatem bądźmy przytomni. Czego nam wszystkim życzę. Bardzo dziękuję za rozmowę

terapia małżeńska, lęk, depresja, psychoterapia indywidualna, psychoterapia psychoanalityczna
Rafał Milewski
Gabinet Psychterapii
ul. Dygasińskiego 48
(okolice placu Wilsona)
01-603 Warszawa-Żoliborz
tel. 607 149 513
gabinet@gabinet-psychoterapii.waw.pl